Lenkowski w swoim tekście, chwali Zdanowską głównie za to, że ruszyła coś w pogrążonym przez lata w marazmie mieście. Pisze:
Zdanowska podjęła szereg ogromnych inwestycji infrastrukturalnych, na skalę nieporównywalną z poprzednimi 20 latami w Łodzi. Świadoma utrudnień jakie będą one oznaczały dla codziennego funkcjonowania mieszkańców w czasie ich realizacji, nie przestraszyła się, nie ulega ideologii swojej partii czyli „ciepłej wody w kranie” tylko z impetem je rozpoczęła.
Faktycznie, w czasie swojej pierwszej kadencji prezydent Zdanowska zamieniła Łódź w jeden wielki plac budowy, co teraz skrzętnie wykorzystuje w kampanii wyborczej podkreślając, że jest „budowlańcem”. Przyznam szczerze, że nie chcę u steru „budowlańca”. Wolałbym aby prezydent mojego miasta był raczej mądrym gospodarzem patrzącym na miasto szerzej niż tylko przez pryzmat realizacji kolejnych projektów budowlanych.
Najbardziej kontrowersyjną inwestycją w Łodzi jest remont głównej arterii miejskiej, na osi wschód-zachód. Budowa tunelu i remont trakcji tramwajowej ma „poprawić komunikację i komfort podróżowania po mieście”. Nie wiadomo tylko na czym ta poprawa ma polegać, bo jak twierdzi Grzegorz Nita, urzędnik miejski odpowiedzialny za budowę, czas przejazdu na trasie WZ nie zostanie skrócony. Korki więc będą takie same, co najwyżej przesunięte do następnych świateł. Koszt wyniesie kilkaset milionów złotych i dwa lata totalnego paraliżu miasta. Setek i tysięcy godzin spędzonych w korkach, których nikt nigdy mieszkańcom nie zwróci. A i tak jak tylko skończy się remont, to zacznie się następny – trasa będzie gotowa tylko w połowie, więc żeby rzeczywiście poprawić „komunikację i komfort podróżowania” potrzebna będzie kolejna wieloletnia inwestycja. Wypada więc postawić pytanie, czy nie dało się tego zrobić na raz, jednym całościowym projektem, który rozwiązałby problem komunikacji w osi wschód-zachód? O ile łatwiej byłoby zaakceptować konieczność czasowych niedogodności, wiedząc, że potem będzie lepiej. A lepiej nie będzie. Będzie biały słoń.
Drugą wielką inwestycją jest budowa dworca kolejowego w centrum miasta. Jak słusznie zauważa Błażej Lenkowski, odpowiada za nią bardzo zdolny młody menadżer, co znacząco zwiększa prawdopodobieństwo jej terminowego ukończenia i prawidłowego rozliczenia dotacji unijnej. Co z tego, jeśli Łódź będzie miała dworzec kolejowy kompletnie nieprzystający do jej potrzeb? Po pierwsze za duży, bo gotowy do obsługi co najmniej dwukrotnie większej liczby pasażerów niż Warszawa Centralna, która przyjmuje dobowo ok. 65 tysięcy podróżnych. Po drugie, w dalszym ciągu ślepo zakończony, co uniemożliwi puszczenie przez Łódź pociągów z Warszawy do Poznania czy Wrocławia. Tunel średnicowy pod miastem, który znacząco zwiększy ruch kolejowy, powstanie najwcześniej za kilka lat, co oznacza, że puste, wielkie przestrzenie schowanego pod miastem dworca pozostaną w dużej mierze niezagospodarowane przez wiele lat. Będzie podręcznikowy biały słoń, o którym studenci gospodarki przestrzennej będą się uczyć na zajęciach.
Żeby oddać sprawiedliwość Pani prezydent Zdanowskiej, trzeba przyznać, że rozpoczęła też w mieście wiele sensownych zmian. Wprowadzenie dużego budżetu obywatelskiego, rozpoczęcie dużego programu remontu śródmiejskich kamienic, wprowadzenie pionierskich lekcji edukacji seksualnej we wszystkich szkołach podstawowych w mieście, rosnąca z każdym rokiem galeria pięknych murali na budynkach w centrum – to niewątpliwie zmiany, które poprawiają fatalny wizerunek miasta. O Łodzi coraz częściej można przeczytać coś pozytywnego i cieszy mnie to podobnie jak Błażeja Lenkowskiego. W przeciwieństwo do niego cieszy mnie też rozpoczęta budowa stadionów w Łodzi, bo jako kibic piłkarski chciałbym móc w moim mieście oglądać sport na wysokim poziomie. Niestety w dzisiejszych czasach bez porządnej infrastruktury (dachu chroniącego przed deszczem, zaplecza gastronomicznego, toalety, parkingu itd.) nie da się przyciągnąć kibiców i sponsorów. Bez nich, nie da się zbudować dobrych drużyn. Brak infrastruktury stał się więc jedną z ważnych przyczyn stojących za upadkiem zarówno Widzewa, jak i ŁKS-u.
Doceniając sukcesy prezydent Zdanowskiej nie uważam jej jednak za odpowiednią osobę do zarządzania Łodzią. Realizuje olbrzymie, źle zaplanowane, wielomilionowe inwestycje, które w dodatku nakładają się w czasie i paraliżują miasto. Powstanie niezbędnych dojazdów do autostrad cały czas się przesuwa w czasie. Pani prezydent radzi mieszkańcom przesiadać się z samochodów do komunikacji miejskiej nie zapewniając jednak odpowiednio zwiększonej liczby kursów. W czasie jej kadencji dług miasta wzrósł dwukrotnie osiągając poziom niemal 60% dochodów miasta (czwarte miejsce wśród miast wojewódzkich) stawiający pod znakiem zapytania możliwości inwestycyjne w kolejnych latach. Nietrafione inwestycje Zdanowskiej będziemy spłacać latami, a wysokie zadłużenie utrudni pozyskiwanie kapitału na realizację wielu inwestycji miejskich w przyszłości.
Dobra gospodyni zanim coś zrobi to pomyśli, przeanalizuje, czy aby na pewno warto. Nie będzie budowała bez względu na koszty – i te finansowe, i te związane z codziennym dyskomfortem tysięcy łodzian. Przyjmuje więc przeprosiny prezydent Zdanowskiej, biorę za dobrą monetę obietnicę lepszego planowania inwestycji w przyszłości, ale w przeciwieństwie do Błażeja Lenkowskiego na nią nie zagłosuję. Pozytywy jej prezydentury nie przesłonią mi „białych słoni”.